aleksandra  hirszfeld
.
  • o mnie/about me
  • projekty/projects
  • kontakt/contact
Picture
Hakowanie w służbie demokracji. Artysta, który walczy z koncernami i mocarstwami.
Jedną z jego bardziej znanych prac jest projekt związany z hakerską monopolizacją Facebooka. Artysta i haktywista Paolo Cirio przywłaszczył sobie około miliona facebookowych profili, które następnie - posortowane według osobowości - posłużyły mu jako baza do stworzenia portalu randkowego. W równie przewrotny sposób Cirio krytykuje politykę innych korporacji, medialnych koncernów i mocarstw.


W 2013 roku zrealizowałeś projekt „Loophole for All”, w którym udostępniłeś przeciętnym obywatelom wiedzę pozwalającą unikać płacenia podatków. W ten sposób zwróciłeś uwagę opinii publicznej na problem istnienia raju podatkowego na Kajmanach. 3 kwietnia 2016 roku staliśmy się świadkami największego w historii wycieku danych. Panama Papers ujawniło listę wpływowych ludzi, którzy ukrywali dochody w rajach podatkowych. Jaka była twoja pierwsza reakcja na tę wiadomość?
- Nie byłem wybitnie zaskoczony. Badałem intensywnie międzynarodowy rynek rajów podatkowych i jestem świadomy jego skali. Co więcej, myślę, że tego typu przecieki będą się pojawiały w najbliższych latach. Poza tym nie powinniśmy zapomnieć o wcześniejszych znaczących przeciekach - takich jak Luxemburg-Leaks czy Vatileaks. Panama, jako jedno z centrów podatkowych machlojek, jest dobrze znana i na celowniku od dłuższego czasu. Osobiście byłem w kontakcie z kimś, kto próbował się włamać w rejestr spółki Mossack Fonseca już w 2010 roku.
cały wywiad tu:
gazeta.pl
​
Picture
Ludzkie ciało z biodrukarki. Artystka projektuje organy, które mają chronić przed chorobami.

Brytyjska artystka młodego pokolenia swoimi pracami próbuje przełamać tabu wokół ciała jako materii, którą można modyfikować jak każdą inną substancję. Wyrastając w rodzinie artystów modelarzy, którzy znosili do domu obiekty imitujące ludzkie organy, Agi Haines od małego czuła niezwykłą więź z tematem.



Tworzysz prace, które odwołują się do ciała ludzkiego jako materii. Skąd taki pomysł? 
- Zawsze interesowała mnie anatomia i sztuka figuratywna. Poza tym uważam ciało, cielesność za jedno z bardziej istotnych tworzyw. Żyjemy w ciele, czyli „ciało” dotyczy każdego z nas. Odbiorca, obcując z moją pracą, może odnieść się w pewnym sensie do samego siebie. Myślę zresztą, że zawsze mieliśmy obsesję na punkcie cielesności i nas samych. Większość dzieł sztuki dotyczy tego, co to znaczy być człowiekiem.
Czy myślałaś o tym, by studiować medycynę?
- To ciekawe, że o to pytasz. Oboje moi rodzice są artystami, ale bardzo chcieli, żebym poszła na medycynę. Jak byłam młodsza, mój ojciec powtarzał: Nie rób sztuki, zostań chirurgiem! A teraz robię sztukę o chirurgii.
Czyli w przewrotny sposób zrealizowałaś pragnienie rodziców?
- (śmiech) W pewnym sensie tak.

cały wywiad tu:
gazeta.pl



Picture
Poszerzone pole percepcji

Que le cheval vive en moi (Niech żyje we mnie koń!) Art Orienté Objet (Marion Laval-Jeantet et Benoît Mangin)

W 2010 roku po prawie trzech latach badań oraz po kilkunastomiesięcznych  przygotowaniach cielesnych obejmujących m.in. restrykcyjną dietę, zakaz picia alkoholu, odpowiednie ćwiczenia i wstrzykiwanie małymi dawkami przeciwciał krwi końskiej Marion Laval-Jeantet z duetu artystycznego Art Orienté Objet przetoczyła do swojego organizmu wybrane komórki i proteiny, w szczególności zaś immunoglobuliny z krwi konia o imieniu Viny. Zabieg ten nie był stosowany w celach leczniczych. To, co skłoniło Marion do eksperymentu na własnym ciele, to potrzeba postawienia się w pozycji Innego, w miejscu zwierzęcia. Tekst znajduje się w książce: "Klasyczne dzieła sztuki nowych mediów", red. P. Zawojski, Katowice 2015.
http://medialabkatowice.eu/projekty/klasyczne-dziela-sztuki-nowych-mediow


Picture
Zanurzony w procesie. O “Symbiotyczności tworzenia” Jarka Czarneckiego

Co to znaczy tworzyć? 

         Myśląc o działalności artystycznej, kolejnych możliwych etapach rozwoju sztuki, jej przyszłości, zasadności i zadając sobie pytanie rodem z ducha myśli  sytuacjonistycznej  – co jeszcze ma sens w świetle nadprodukcji wszelkiego rodzaju artefaktów, przychodzi mi do głowy przynajmniej jedna odpowiedź: proces. Akt działania, który pozwala w czasie rzeczywistym dać się całkowicie pochłonąć, wessać i zaabsorbować swoją koniecznością  na tyle, że przestajesz myśleć o „produkcji”, o „sztuczności”. Jedynie co wtedy pozostaje ważne to „orientowanie się w tworzeniu/działaniu”. I bynajmniej nie chodzi mi tu o posiadanie prostego deadlinu przed oczami. Chodzi o rodzaj zaangażowania, o rodzaj poczucia odpowiedzialności za kolejne ruchy dla całości sprawy, które ożywiają i ukierunkowują „nie ukierunkowane”, stają się nadrzędne w stosunku do finalnego produktu. I tym z mojej perspektywy jest właśnie żywa rzeźba Jarosława Czarneckiego „Symbiotyczność tworzenia”. Jest niekończącym się aktem bycia w procesie, bardziej funkcjonowaniem, dynamiką w indywiduacji, realizującą się w nieustannej niedookreślonej, w której to właśnie ów proces, bieg, ciągłe nieskończone, wygrywa z ideą dzieła ukończonego, dzieła które można oddać na rynek i sprzedać. Elvin Flamingo (pseudonim artystyczny Jarka Czarneckiego) decydując się na realizację tego projektu, który po szeregu prac związanych z budowaniem narracji filmowej bezsprzecznie stanowi rodzaj kolejnego etapu w jego działalności artystycznej,  przełamuje schemat robienia swojej sztuki. Chodzi tu bowiem o gest odcięcia się od klasycznego mechanizmu wytwarzania, tak silnie sprzężonego z systemem opartym na dostarczaniu gotowego produktu.  Praca ta jednocześnie jest symptomem pewnej szerszej społecznej potrzeby, którą coraz częściej można wyczuć we współczesnych dążeniach artystycznych, zwłaszcza, ale nie tylko, w obszarze sztuki nowych mediów oscylujących wokół posthumanistycznych, bio-artowych praktyk.
Cały tekst tu: http://artandsciencemeeting.pl/?page_id=2286



Picture
Ciało jako materia. Monologi organów i tkanek we współczesnej sztuce nowych mediów    

Tekst porusza problem ciała pojmowanego jako tkanka i organ biofizyczny na przykładzie dwóch prac artystycznych: Body is a Big Place Helen Pynor i Pety Clancy oraz Blender autorstwa Stelarca i Niny Sellars. Ciało jawi się tu jako wielka mapa tkanek i organów, która może ulec fragmentaryzacji, izolacji i przeniesieniu. Tradycyjnie pojmowane granice ciała ulega w tych pracach rozmyciu. Wnętrzności, pod postacią tkanek lub organów, mogą wędrować, przemieszczać się i na nowo współtworzyć inne formy pół-życia (Blender), albo stawać się integralną część innego życia (Body is a Big Place). Tekst  znajduje się w książce: "Bio-techno-logiczny świat. Bio art oraz sztuka technonaukowa w czasach posthumanizmu i transhumanizmu", red. P. Zawojski, Wyd. 13 Muz, Szczecin 2015 oraz tu: https://www.academia.edu/15576045/Ciało_jako_materia._Monologi_organów_i_tkanek_we_współczesnej_sztuce_nowych_mediów

Picture
Jak wyhodować siebie. Rozmowa z Guyem Ben-Arym


Myślisz, że w przyszłości będzie coś na kształt „dużego mózgu” składającego się z sieci internetowej, komórek neuronowych i nas? 

Myślę, że tak najprościej można byłoby ująć to, co może się wydarzyć. Nie potrafię przewidzieć dokładnie jak, ale to będzie coś w rodzaju złożonej platformy czy struktury.  Zastanawiam się jednocześnie nad możliwością wgrania (download) mózgu w silikon. Nie słyszałem, by już coś takiego miało miejsce… ale myślę, że połączenie z internetem albo innym rodzajem dużej bazy danych może poszerzyć nasze możliwości i na pewno będzie miało to miejsce.  Wierzę też w to, że biologiczna sieć neuronowa będzie używana do obliczeń i wyspecjalizowanych procesów. Już dziś służy jako model, ale myślę, że będzie właśnie używana bezpośrednio, do konkretnych zadań. I to jest przestrzeń, w której w przyszłości etyka będzie miała zasadniczą pracę… Cały wywiad tu: http://artandsciencemeeting.pl/?page_id=2420 


Picture
Przyszłość ciała, 
czyli symptomy pewnego nadmiaru

Ostatecznie, nie istnieje nic poza naszą percepcją rzeczywistości
Brian O„Blivion z „Videodrome” Cronenberga

Zawsze chcemy więcej, czy to w kwestii dotyku, emocji czy seksu
Nicki Brand z „Videodrome” Cronenberga

Niezależnie od przyczyny człowiek jest coraz bardziej złakniony poszerzenia pola swojej percepcji. Chcemy więcej doświadczać, więcej czuć, więcej przeżywać. To wsiąknięcie w proces doznań pozwala zanurzyć się dogłębnie w tu i teraz, przebić się przez powierzchnię żmudnej, codziennej egzystencji w ekstatyczny świat trwania. Intensyfikacja percypowania jawi się zatem jako uwolnienie, eskapizm, ale również jako poszukiwanie nowych sposobów poznania świata. We współczesnych działaniach artystycznych z obszaru Nowych Mediów bardzo często chodzi o zmianę perspektywy postrzegania rzeczywistości, o wydobycie się poza klasyczny kartezjański model antropocentrycznej wizji odbioru i definiowania świata. I nie sposób od tego uciec. Potrzeba poszerzenia pola percepcji jest jak narkotyk. Cały tekst tu: http://magazynszum.pl/krytyka/przyszlosc-ciala-czyli-symptomy-pewnego-nadmiaru


Picture
Histeria robotów


Poszukiwanie sensacji nie jest moją domeną czy religią, dlatego też nie powiem ci, że w nadchodzących latach roboty przejmą kontrolę nad światem. Tak naprawdę moja działalność artystyczna czy też moje osobiste przekonania co do kierunku rozwoju ludzkości w tym zakresie jednocześnie wspierają rozwój sztucznej inteligencji i stoją w opozycji do niej. Jak wiadomo, to wszystko jest kwestią pewnej wiary, pewnej strategii prognozowania w oparciu o fakty. I choć, tak jak powiedziałem, nie jestem człowiekiem sensacji, to jednak widzę raczej pesymistyczny scenariusz. Moim zdaniem podstawowy problem jest taki, że ludzkość zamiast iść w kierunku osiągania i zdobywania słusznych celów, np. w kierunku rozwoju inteligencji czy świadomości, bardzo często pielęgnuje i hoduje złe skłonności, o których raczej nie chcielibyśmy tutaj rozmawiać. Innymi słowy, jeśli ludzkość będzie chciała, a wiemy już, że chce, by maszyny, roboty były podobne do nas, to musimy się nastawić na to, że to podobieństwo nie będzie wybiórcze, tylko będzie odzwierciedlać cały wachlarz ludzkich cech i działań. Musimy się nastawić na to, że roboty będą również miały problemy zdrowotne, choroby umysłowe, dewiacyjne zachowania i tak dalej. Są zawsze dwie strony medalu. Cały wywiad tu: http://www.dwutygodnik.com/artykul/5205-histeria-robotow.html

Picture
Body is a big place

 How should an isolated organ be defined? What term do we use to describe the state of a beating heart that has just been removed from a body that is clinically dead? What physiological mechanism causes the heart to beat outside of the body? Is it still alive or is it dead? Helen Pynor and Peta Clancy provoke such difficult questions in their recent joint project The Body Is a Big Place (2011).The central element in this work is a bio-sculpture installation involving the perfusion of fluid through two fresh pig hearts. The installation is re-created live during each exhibition, and thus every performance carries the risk of failure. During two tests and two public presentations, one in the Leonardo Electronic Almanac and the other at the Performance Space in Sydney, [TFA1] the ratio of successful attempts was 50/50. The pig hearts used are waste products from a nearby slaughterhouse; the fresh, though no longer beating hearts are hooked to a special apparatus, and a moment later, begin to beat once again, pumping a clear solution that flowed through them. Watching this moment of transition from a state of non-activity to that of a rhythmically functioning machine is awe-inspiring. The viewer is faced with a question: is the heart still “alive”? Was the moment before reanimation the final moment of the organ’s functioning, the moment when its own internal power source was exhausted? After all, the second heart could not be brought back into action. Then, another thought associated with organ transplantation, which itself often carries the risk of failure, immediately comes to mind. What is “this moment” when you remove an organ from a body that has been pronounced clinically dead, and then transfer it to another body? Was this organ alive or dead at the time of “transition”? These are questions the artists wanted to ask, questions for which there is no “time” or place in the world of medicine, where the main concern is saving a person’s life. Where time and precision are what count most. Questions of an ontological and epistemological nature are now being asked, however, in contemporary art, which is attempting to redefine life and its boundaries, to ask questions about both the legitimacy of and possibilities for the use of new, innovative technologies; in doing so, art is becoming an alternative means for practicing philosophy. The whole text here: http://artandsciencemeeting.pl/?p=1778&lang=en


Body is a big place

Jak zdefiniować wyizolowany organ? Jak dookreślić ten szczególny stan, gdy z ciała zakwalifikowanego jako martwe wyjmujemy np. bijące serce?  Czym jest ten fizjologiczny automat poza ciałem, które wprawia w ruch? Czy on nadal żyje, czy może jest już martwy? Helen Pynor i Peta Clancy w swoim ostatnim wspólnym projekcie The body is a big place (2011) prowokują te niełatwe pytania.

    Najistotniejszym elementem pracy jest bio-rzeźba w formie sztucznie skonstruowanej instalacji polegającej na perfuzji cieczy przez dwa świeże świńskie serca. Instalacja ta za każdym razem musi być tworzona na nowo. Performance obarczony jest więc możliwością fiaska. Podczas dwóch testów i dwóch publicznych wystąpień w Leonardo Electronic Almanac i Performance Space w Sydney ilość udanych prób wynosiła 50%. Świńskie serca dostarczone jako odpady z pobliskich rzeźni, jeszcze świeże, acz przecież „już” nie pracujące, zostają podpięte do specjalnie przygotowanego urządzenia,  aby po chwili zacząć na nowo pracować, pompując przepływający przez nie przeźroczysty roztwór. Obserwowanie tego momentu przejścia ze stanu nie-działania w stan rytmicznie funkcjonującej maszyny zdumiewa. W odbiorcy rodzi się pytanie: czy to serce nadal „żyło”? Czy ten moment reanimacji był końcowym momentem funkcjonowania organu przed ostatecznym wyczerpaniem się wewnętrznego akumulatora? Bo przecież drugie serce nie podjęło akcji. Następnie od razu przychodzi do głowy myśl związana z transplantacją, która bardzo często wiąże się z ryzykiem niepowodzenia. Czym jest „ten moment”, gdy bierzesz organ z ciała, które medycznie zostało zakwalifikowane jako martwe, a następnie przekładasz go do innego ciała? Czy ten organ żył, czy był martwy w momencie „przechodzenia”? To są pytania, które autorki chciały zadać, na które nie ma “czasu” i miejsca w medycznym świecie. W medycynie przede wszystkim chodzi o to, by uratować komuś życie. Liczy się czas i precyzja. Pytania natury ontologicznej-epistomologicznej zadaje natomiast, między innymi, współczesna sztuka, która na nowo próbuje  definiować życie i jego granice, pytać o zasadność, ale także o możliwości używania technologicznych wynalazków, dzięki czemu staje się ona alternatywną formą filozofowania. Cały tekst tu: http://artandsciencemeeting.pl/?p=1778

Picture
Half-living, hybrids and in-vitro meat (Interview with O. Catts)


In 1996, you started the ‘The Tissue Culture & Art Project,’ where you mainly focused on incorporating technology and tissue engineering into your artistic practices. Your artistic and laboratory research led to changes in your perceptions about the concept ‘life’ itself. Could you briefly outline the main idea behind your blurring the rigidly defined boundaries between these disciplines? How can we define the concept of life in the context of your research?


When we first entered the lab, we were confronted with a completely new experience that strongly determined our thinking about the need to expand how we define the concept life. The laboratory where we were working received a delivery of rabbit heads that were cut in half. These heads were leftovers from rabbits that had been sold for consumption. We removed their eyes, and put these in the refrigerator overnight. 24 hours after the animals had been killed, it turned out that “part” of the rabbit was still living. The dead rabbits’ eye tissue was still alive. It was an unbelievable experience for us. Later, working in the laboratory and using tissue culture, we were able to extend the life of some cells for up to nine months. We realized then that we have did not really have a language, concepts, that we could use to name what we were experiencing. In what context could we understand the phenomenon that we were observing? How can we clearly define such a concept of life? It turned out that – outside the world of science fiction, of course – there is no field in our culture that can describe such an experience, so we had to create new concepts, and expand our thinking about life. We created concepts such as semi-living life forms or semi-livings. The blurring of boundaries brings to mind the story of a scientist who a few years ago took human stem cells and put them into a developing mouse brain. These cells were integrated into the mouse brain and became part of it. At this level of thinking about living material, what the species is doesn’t matter, or whether it is animal or human. At this level, there is no difference.
The whole interview here: http://artandsciencemeeting.pl/?page_id=973&lang=en




Półżycie, hybrydy i mięso in-vitro (Wywiad z O. Cattsem)

W 1996 roku założyliście „The Tissue Culture & Art Project”, którego głównym obszarem działań jest technologia i inżynieria tkanek połączona z praktyką artystyczną. Wasze badania artystyczno-laboratoryjne spowodowały, że zmieniliście sposób postrzegania samego pojęcia „życia”. Czy mógłbyś krótko zarysować główną ideę rozmywania się sztywno ustalonych granic pomiędzy gatunkami? Jak definiować pojęcie życia w kontekście waszych badań?  


Kiedy po raz pierwszy wkroczyliśmy do laboratorium zostaliśmy skonfrontowani z zupełnie nowym doświadczeniem, które mocno zdeterminowało nasze myślenie o potrzebie rozszerzenia znaczenia pojęcia życia. Do laboratorium, w którym pracowaliśmy zostały dostarczone połówki głów króliczych. Głowy te były pozostałością po królikach, które użyto do konsumpcji. Wyjęliśmy im oczy i wsadziliśmy je na noc do lodówki. 24 godziny po tym, jak zwierzęta zostały zabite okazało się, że „część” królika nadal żyje. Tkanki na oczach już przecież martwego królika były nadal żywe. To było dla nas niewiarygodnym doświadczeniem. Później, pracując w laboratorium i korzystając z hodowli tkankowej, udało nam się przedłużyć żywotność części komórek aż do dziewięciu miesięcy. Zdaliśmy sobie wtedy sprawę, że nie mamy do końca języka, pojęć, którymi moglibyśmy nazwać to, czego doświadczaliśmy. W jakim kontekście rozumieć zjawisko, które obserwowaliśmy? Jak właśnie definiować tutaj pojęcie życia? Okazało się, że – oczywiście poza science fiction – nie ma w naszej kulturze obszaru który by opisywał tego typu doświadczenie, musieliśmy więc sami stworzyć nowe pojęcia, rozszerzyć myślenie o życiu. I wtedy powstały pojęcia takie jak byty pół-żyjące czy pół-bytujące. W kwestii rozmywania się granic mogę przytoczyć historię pewnego naukowca, który kilka lat temu wziął ludzkie komórki macierzyste i umieścił je na rozwijającym się mózgu myszy. Komórki te zintegrowały się z  komórkami mózgu myszy tak, że stały się jego częścią. Na tym poziomie myślenia o materiale żyjącym nie ma więc znaczenia, jakiego jest on gatunku, czy jest pochodzenia zwierzęcego czy ludzkiego. Na tym poziomie nie ma różnicy. Cały artykuł można przeczytać tu:http://artandsciencemeeting.pl/?page_id=973




Picture
May the Horse Live in me (interview with Art Orienté Objet)


Art Orienté Objet (Marion Laval-Jeantet and Benoît Mangin) is a French artistic duo awarded the Golden Nica at this year’s Ars Electronica in the Hybrid Art category for their eccentric and stereotype-breaking perception of limits of experiments on the human body in their work entitled May the Horse Live in me.

The artists, who have been creating since 1991, operate in the interdisciplinary space, linking together different areas of art (mainly body art), scientific research in the field of ethology, immunology, ecology and broadly perceived experimentation. Their works are very often a result of the artists’ protest against the system of standards and management towards the world of animals which had been imposed by men. Such is the case of the award winning work. To become a body for an animal, a “storage” of a selected species, to become a man-horse, a man-panda, is an idea which resulted from a protest against the absurd – according to the artists – principle setting rules for making a list of endangered species which are subject to protection. May the Horse Live in me is an experimental performance which took place in Ljubljana in 2010 and which was about transfusing horse blood to Marion’s body. The artists themselves will tell you what this idea stands for and what consequences an experiment like that may bring about.The whole interview here:
http://artandsciencemeeting.pl/?page_id=306&lang=en

Niech żyje we mnie koń (wywiad z Art Orienté Objet)


Art Orienté Objet (Marion Laval-Jeantet et Benoît Mangin) to francuski duet artystyczny, który zdobył na tegorocznej Ars Electronice Golden Nica w dziedzinie Hybrid Art za ekscentryczną i przełamującą stereotypowe myślenie o granicach możliwości eksperymentowania na ludzkim ciele pracę, „Niech żyje we mnie koń”.

Działający od 1991 roku artyści poruszają się w przestrzeni interdyscyplinarnej, łączącej obszary sztuki (w dużej mierze body artu), badań naukowych z zakresu etologii, immunologii, ekologii i szeroko pojętego eksperymentu. Ich prace bardzo często są wynikiem protestu wobec narzuconego przez człowieka systemu norm i sposobu zarządzania światem zwierząt. Tak też się stało w przypadku wygranej pracy. Stać się ciałem dla zwierzęcia, „przechowalnią” wybranego gatunku, stać się człowiekiem-koniem czy człowiekiem-pandą, to idea, która zrodziła się na znak protestu przeciwko absurdalnej – wedle artystów – zasadzie, zgodnie z którą ustanawia się spis gatunków zagrożonych, mających podlegać ochronie. „May the Horse Live in me” to eksperymentalny performance, który odbył się w Lublanie w 2010 roku, i który polegał na przetoczeniu końskiej krwi do ciała Marion. O tym, co stoi za pomysłem i jakie konsekwencje pociągają za sobą tego typu eksperymenty opowiedzą sami artyści. Wywiad można przeczytać tu:
http://artandsciencemeeting.pl/?page_id=306




Picture
The MonaLisa of Modern Science: The DNA Molecule As a Stimulus for the Creationof New Artistic Space.


 In a text written by Martin Kemp, a renowned British art historian specializing in the works of Leonardo da Vinci, for the 50th anniversary of the discovery by James Watson and Francis Crick of the DNA double helix, he described the latter as the ‘Mona Lisa of modern science’. Earlier, in 1996, Dorothy Nelkin called the gene one of the most important icons of contemporary culture. This is how a new trend associated with DNA art developed at end of the last century. This did not happen without reason. Modern science, which was born in the 17th century, is changing the perspective by which it interprets and diagnoses what takes place in the world. In Western culture, the scientific episteme has won out over the ​​religious idea, and as a result, human life is increasingly seen as determined by purely biological factors. When, on 25 April 1953, the smallest molecule that stores genetic information and which acts as the basic unit of heredity was described for the first time in the history of science in the journal Nature, a breakthrough was achieved in how we think about the possibilities for exploring human nature. The year 1953 became an annus mirabilis for science. The whole article: http://artandsciencemeeting.pl/?p=1116&lang=en

Mona Lisa współczesnej nauki, czyli o molekule DNA jako o bodźcu do kreacji nowych przestrzeni artystycznych.


Martin Kemp, znany brytyjski historyk sztuki specjalizujący się w twórczości Leonarda da Vinci, w tekście napisanym z okazji 50-tej rocznicy wynalezienia przez Jamesa Watsona i Francisa Cricka helisy DNA nazwał tę ostatnią Mona Lisą nowoczesnej nauki. Jeszcze wcześniej, bo w 1996 roku, Dorothy Nelkin określiła gen jako jedną z bardziej istotnych ikon współczesnej kultury. Tak właśnie na przełomie wieków powstaje nowy nurt związany ze sztuką DNA. Dzieje się tak nie bez przyczyny. Nowożytna nauka, która rodzi się w XVII wieku, zmienia perspektywę interpretowania i diagnozowania świata. W kulturze Zachoduepisteme naukowa zwycięża z ideą religijną, przez co ludzkie istnienie coraz częściej jawi się jako zdeterminowane przez faktor stricte biologiczny. Gdy 25 kwietnia w 1953 roku w czasopiśmie Nature po raz pierwszy w historii nauki opisano najmniejszą molekułę, która przechowuje informacje genetyczną i stanowi podstawową jednostkę dziedziczności, nastąpił znaczący przełom w myśleniu o możliwościach zgłębienia natury ludzkiej. Rok 1953 stał się rokiem annus mirabilis nauki. Cały artykuł można przeczytać tu: http://artandsciencemeeting.pl/?p=1116

Picture
The era of BIG BIO.


For millennia, man remained what he was for Aristotle: a living animal with the additional capacity for political existence; modern man is an animal whose politics places his existence as a living being in question.
Michel Foucault

In The History of Sexuality, Foucault identifies two complementary poles in the evolution of how the “power over life” was expressed in Western society in the mid-18th and, in particular, 19th centuries. Human life could be controlled by disciplining the body as well as by regulating the biological processes of the population as a whole. The machine-body and species-body are complementary to one another, however, in today’s world there is no question that greater emphasis is placed on the subjugation of humanity through its biology. In this way, bio-power has become integral to the growth of capitalism. Foucault writes that “what ensued here was entry of life into history, that is, the entry of phenomena peculiar to the life of the human species into the order of knowledge and power”. For the first time in history, populations were subordinated to economic processes. Life par excellence became the subject of intense research. The breakthrough that took place in genetics in 1953 offered humanity new opportunities, and above all, the vision of gaining ever-greater control over genetically inherited traits and achieving perfection in homo sapiens. As a result, biology, and especially molecular biology, grew significantly in terms of their importance. For this reason, biology is increasingly being called the ideology of the 21st century, and the present day – the era of BIG BIO. The whole article: http://artandsciencemeeting.pl/?p=1131&lang=en

Czasy BIG BIO



Przez tysiąclecia człowiek pozostawał tym, czym był
dla Arystotelesa: wyposażonym w życie zwierzęciem, 
zdolnym ponadto do egzystencji politycznej; człowiek 
nowoczesny jest zwierzęciem w polityce, w której 
postawiona zostaje kwestia jego życia jako żyjącego 
bytu.


Michel Foucault

W Historii seksualności Foucault wyróżnia dwa komplementarne bieguny kształtowania się władzy nad życiem, jakie zaczęły się formułować w organizmie społecznym świata zachodniego od połowy XVIII wieku, a zwłaszcza w wieku XIX. Zarządzanie zasobami ludzkim może odbywać się za pomocą zarówno tresury, czyli technik dyscyplinarnych, jak i kontroli procesów biologicznych, dotyczących całych populacji. Ciało-maszyna i ciało-gatunek uzupełniają się wzajemnie, choć w czasach dzisiejszych bezsprzecznie coraz mocniejszy akcent pada właśnie na ujarzmianie człowieka w jego biologiczności. W ten sposób rodzi się biowładza jako jeden z niezbędnych elementów rozwoju kapitalizmu. Jak pisze Foucault, „nastąpiło tu wejście życia w historię, na teren technik politycznych – poddanie zjawisk właściwych życiu gatunkowemu człowieka wiedzy i władzy”.  Po raz pierwszy w historii zjawiska populacyjne zostały dostosowanie do procesów ekonomicznych. Życie par excellencestało się przedmiotem intensywnych badań. Przełom w genetyce, jaki dokonał się w 1953 roku, stworzył nowe możliwości, a przede wszystkim wizje rozwoju kontroli obszarów dziedziczenia i doskonalenia homo sapiens, dzięki czemu biologia, a zwłaszcza biologia molekularna, bezsprzecznie zyskała na znaczeniu. Dlatego też coraz częściej określa się ją jako ideologię XXI wieku, a dzisiejsze czasy – jako czasy tak zwanego BIG BIO. Cały artykuł można przeczytać tu:
http://artandsciencemeeting.pl/?p=1131


Picture
Looping, czyli ekstaza powtórzenia.


Rozprawa poświęcona jest jednemu z bardziej płodnych działań na obrazie – loopingowi. Do analizy zostały wybrane przez autorkę trzy typy loopingu: zapętlenie oparte na oświeceniowej idei encyklopedycznego porządkowania za pomocą „ruchomej klasyfikacji”, looping jako rytmiczne nawarstwienie repetytywnych elementów według zasady intensyfikacji lub zagęszczenia oraz looping jako abstrakcyjna forma oparta na transie. Naczelną i najbardziej sensotwórczą cechą organizującą strategię loopingową jest ruch. W pierwszym przypadku kolekcjonowanie osobliwych momentów buduje serię encyklopedii kinematograficznej. Zagęszczenie zaś, nawiązujące do Freudowskiej Verdichtung, zarządza zasadą repetycji pojawiającej się wielokrotnie w różnych konfiguracjach w filmach takich jak Pièce Touchée. W loopingu opartym na transie i abstrakcji akcent pada na proces. Selektywność zawarta w seryjnych frazach loopingu wynosi myślenie o obrazie w przestrzeń abstrakcyjnych, poza-obrazowych form. Całość tekstu w Kwartalniku Filmowym nr 82, lato, 2013.





Picture
Praca i tylko praca. Rozmowa z Antje Ehman i Harunem Farockim.


ALEKSANDRA HIRSZFELD: Punktem wyjścia dla waszych warsztatów jest uznany za otwierający historię kina film braci Lumière „Wyjście robotników z fabryki Lumière w Lyonie”. Czemu akurat ten film stał się dla was na tyle intrygujący, by poświęcić mu kilkadziesiąt miesięcy pracy?

HARUN FAROCKI: To prosta historia zawierająca w sobie wiele znaczeń. Jest w nim dramaturgia, początek i zakończenie. W ciągu niespełna 50 sekund widzimy pewien proces – wypełnienie i opustoszenie kadru. To jeden z modelowych sposobów narracji. Trochę jak opowieść o pełnej szklance, którą opróżniasz. Oczywiście chodzi też w nim o kluczową kwestię związaną z rozwojem kina, mianowicie o ruch. Film ten stał się dowodem dla świata, że można rejestrować ruch. Najbardziej interesujące wydało mi się to, że ludzie, którzy wychodzą z fabryki, wychodzą w przestrzeń publiczną. Pracownicy schowani za ścianami, trochę jak więźniowie, zamknięci przed tym, co upublicznione, nagle się objawiają, dając świadectwo swej obecności. Film, rozrywka, życie publiczne zaczyna się wtedy, kiedy kończy się praca. Cały wywiad można przeczytać tu: http://www.dwutygodnik.com/artykul/4773-praca-i-tylko-praca.html




Picture
Seks, maszyny i inne doznania. Wibracje ars electronica.


Ars Electronica, Tabakfabric, Linz, 2-11 września 2010

90,227 – ta rekordowa liczba osób odwiedziła niedawno miasto Linz, a konkretnie odbywający się cyklicznie od 1979 roku festiwal sztuki nowych mediów. Tegoroczna edycja Ars Electronica, po raz pierwszy nie rozproszona po wielu punktach ulubionego miasta Hitlera (sic!), odbyła się na gigantycznym terenie Tabakfabric. Nowa przestrzeń nadała zupełnie inny wymiar i charakter całości. Postindustrialne powierzchnie, pełne labiryntów, surowych zaułków, w których nie sposób było się pogubić, wybijały z nastroju ospałego, bezpiecznego kontemplowania sztuki w galeryjnych klimatach.  Cały artykuł można przeczytać tu: http://www.dwutygodnik.com/artykul/1479-seks-z-maszyna-i-inne-doznania-wibracje-ars-electronica.html

Picture
Piotr Zawojski, „Sztuka obrazu i obrazowania”. 


Najnowsza książka Piotra Zawojskiego poświęcona sztuce obrazowania w epoce „nowych mediów” próbuje nazwać i opisać wyselekcjonowane, niszowe i ważne przejawy obrazu, częstokroć uwikłane w technikę i naukę. Dyskurs naukowy wyrasta tu z doświadczeń medialnego turysty wędrującego po mniej i bardziej istotnych imprezach poświęconych sztuce nowomedialnej. Poza bezpośrednim doświadczeniem wybranych wydarzeń książkę spaja także solidny szkielet teoretyczny, zbudowany na stadiach rozwoju i komplikacji obrazu. Cały artykuł można przeczytać tu: http://www.dwutygodnik.com/artykul/4563-piotr-zawojski-sztuka-obrazu-i-obrazowania.html

Picture
Widok kina absolutnego. 

Przyszłość kina to kino interaktywne, redukujące autora do roli jednego z kontekstów interpretacyjnych – do takiego wniosku skłania pierwszy „WRO Media Art Reader”. Tematami głównymi pierwszego multimedialnego „Media Art Reader” (pod redakcją Violetty i Piotra Krajewskich) są „występujące w każdej epoce kina nietypowe praktyki artystyczne budowane z dala od kinematografii rozumianej jako przemysłowe wytwarzanie obrazów”. Całość dzieli się na część ściśle teoretyczną (seria wykładów wygłaszanych podczas edycji Wrocławskiego Biennale) oraz niezależną obrazową egzemplifikację ewolucji sztuki nowych mediów – prace video art. I choć przykłady wideo pochodzą jedynie z zasobów wrocławskich, pozwalają jednak rozeznać się odbiorcy w najważniejszych zjawiskach, charakterystycznych dla omawianych tu nurtów sztuki nowych mediów. Na warsztat zostały wzięte (i tak też dzieli się materiał na płycie DVD) trzy wyróżnione kierunki: kino absolutne, found footage oraz film po kinie.
Cały artykuł można przeczytać tu: 
http://www.dwutygodnik.com/artykul/201-widok-kina-absolutnego.html

Picture
Kto pociął krawat Johna Cage`a?!

Gram jeden takt z Ballady B-dur Chopina… […] podchodzę do Johna Cage’a i tnę mu podkoszulek. Ale zauważyłem, że miał na sobie swój krótki krawat, więc też go obciąłem i namydliłem głowę Cage’owi.

Nie jest to opis ekscentrycznego snu początkującego muzyka, lecz osobiste sprawozdanie z jednej z wielu fantazyjnych, neodadaistycznych akcji członka Fluxusu, koreańskiego anty-artysty, z wykształcenia historyka sztuki i muzyka – Nam June Paika. Słynny happening miał miejsce w roku 1960. Po nim Paik zdołał jeszcze wielokrotnie wprawić widzów w konsternację, m.in.: dewastując w 1963 roku „najukochańsze dziecko kulturalnego Niemca”, czyli pianino, czy dwa lata później, prezentując, wraz z Charlotte Moorman, „Sonatę Nr. 1 C-Major for Adulds Only”, gdzie klasycznie wykształcona wiolonczelistka wykonywała swoją część utworu w stroju bynajmniej nie klasycznym (top-less), albo wreszcie urządzając podczas występów akcje w stylu „Pissing contess”, czyli: kto najdłużej będzie sikał do blaszanego wiadra… Cały artykuł można przeczytać tu:
http://www.dwutygodnik.com/artykul/493-kto-pocial-krawat-johna-cage%E2%80%99a.html


Picture
Niestety konstelacja nie była sprzyjająca.


„Był z nimi ogromny, muskularny Murzyn. «To jest Earl» – przedstawili nam go. Przez następne pół godziny opowiadałem im, jak wyobrażam sobie ten film, a Rado i Ragni kiwali głowami i wzdychali z zachwytu. Kiedy skończyłem, obaj autorzy bez słowa zwrócili się do Earla… Murzyn wyciągnął z kieszeni talię kolorowych kart do tarota i zaczął rozkładać je na stół. W końcu podniósł wzrok znad kart, spojrzał krótko na Ragniego i Rado, i pokręcił głową. «Niestety, konstelacja nie jest sprzyjająca»” – tak Miloš Forman relacjonuje w swoich wspomnieniach pierwsze próby nakręcenia adaptacji odważnego manifestu flower powerw wykonaniu brodwayowskiej awangardy. Projekt musiał jednak odleżeć swoje 10 lat. Dopiero gdy czechosłowacki reżyser ugruntował swą pozycję oscarowym „Lotem nad kukułczym gniazdem”, gwiazdy stanęły po jego stronie. Cały artykuł można przeczytać tu: http://www.dwutygodnik.com/artykul/366-niestety-konstelacja-nie-byla-sprzyjajaca.html

Picture
Do it with others. Rozmowa z Ryszardem W. Kluszczyńskim.

ALEKSANDRA HIRSZFELD: Jak ocenia Pan kondycję polskiej myśli teoretycznej w zakresie Sztuki Nowych Mediów?

RYSZARD W. KLUSZCZYŃSKI: Prawdę mówiąc myśl teoretyczna związana z nowymi mediami dopiero od niedawna zaczęła się w Polsce rozwijać. Niewiele ośrodków w naszym kraju podejmuje tę problematykę. Jedynie w kontekście refleksji nad filmem funkcjonuje ona od jakiegoś czasu nie najgorzej.  Mam na myśli przede wszystkim ekipę Andrzeja Gwoździa, która kształtuje tego typu dyskursy. Natomiast jeśli mówimy o sztuce w szerszym albo węższym tego słowa znaczeniu, to obszar ten rzeczywiście bada chyba tylko mój zespół w Łodzi, czyli Maciej Ożóg, który zajmuje się w chwili obecnej przede wszystkim surveillance art, Marcin Składanek badający obszar meta-design, Katarzyna Prajzner, która analizuje obszary pomiędzy grami komputerowymi a innymi formami narracyjnymi we współczesnej kulturze czy Michał Derda-Nowakowski wychodzący w swych badaniach z perspektywy stricte antropologicznej. Oczywiście są jeszcze na Śląsku Piotr Zawojski i Anna Maj, swoje badania rozwija także grupa młodych badaczy rozproszona po różnych ośrodkach, ale ich dokonania tworzą dotąd jedynie zarys przyszłego układu. Cały wywiad można przeczytać tu:  http://www.dwutygodnik.com/artykul/1351-do-it-with-others.html

Picture
Seria: Panopticum ruchu.

Naukowa procedura oparta na arbitralnym katalogowaniu, segregowaniu według określonych kategorii, rodzajów czy gatunków, na tworzeniu przejrzystych i jasno zdefiniowanych serii, dziś zdaje się już nieco nieaktualna, przywodzi na myślepisteme końca XVIII wieku (w sensie ukutym swego czasu przez Michela Foucault, w „Słowach i rzeczach”). To wtedy powstały najsłynniejsza francuska „Encyclopédie, ou Dictionnaire raisonné des sciences, des arts et desmétiers” czy „Encyklopedia Britannica”, dzieła porządkujące precyzyjnie różne zbiory informacji w kompendium wiedzy o świecie i w ten sposób przyczyniające się do narodzin mitu o niewzruszonym Ładzie. Wiek XIX przynosi kres owej systematyzacji (otwierając epokę wieloznacznej „narracyjności”) i – nieco później – kamerę filmową. Niezwykle ciekawym melanżem, swoistą kontaminacją tych dwóch światów wydaje się być zainicjowany przez twórcę współczesnej etologii projekt seryjnie skatalogowanego „panopticum ruchu”. W latach pięćdziesiątych XX wiekuKonrad Lorenz, związany wówczas z Instytutem Filmu Naukowego w Getyndze („Institut für den Wissenschaftlichen Film in Göttingen”), zapoczątkował  Międzynarodowy projekt naukowo-filmowy „Encyclopaedia Cinematographica”. Chodziło  o systematyzację i katalogowanie ruchów natury przy użyciu medium, które do dziś kojarzone jest przede wszystkim z narracyjnością – kamery filmowej. Przepastne archiwa zawierają blisko 4000 filmów długości ok. 2 minut. Wszystko uporządkowane jest według określonego klucza – powstałe serie  zdeterminowane są przez specyfikę i prędkość poszczególnych rodzajów ruchu. Mobilność świata została podzielona na rozmaite podkategorie, a następnie poddana systematycznej rejestracji. Całość tworzy osobliwą macierz, która z założenia miała być czymś na kształt zbioru, encyklopedią kine-matografii, dokumentującą i dookreślającą uniwersum ruchomych istot na celuloidzie. Cały artykuł można przeczytać tu:
http://www.dwutygodnik.com/artykul/870-seria-panopticum-ruchu.html

Picture
Możliwość doświadczania. Ars Electronica, Linz, 31 sierpnia – 6 września 2011

Coraz częściej można spotkać interdyscyplinarne formy działań artystycznych, które sięgają po narzędzia z obszaru szeroko pojętej nauki, eksperymentalnych badań biomedycznych, czy zaawansowanych laboratoriów technologicznych. Na tegorocznym festiwalu Ars Electronica dominowały działania hybrydyczne, które wgryzały się coraz mocniej nie tylko w tkankę świata wirtualnego, ale także przeciwnie – w żywe mięso Innego, w strukturę życia pod mikroskopem. Artysta-naukowiec to oczywiście żadne novum, zwłaszcza w obszarze sztuk nowo-medialnych. A jednak aktywności twórcze, poszukujące swojego ujścia w nietypowych kolaboracjach naukowo-technicznych, uwodzą – z jednej strony rzetelnością naukową, z drugiej nieskrępowaną fantazją, wymuszającą często przesunięcie granic tego, co wyobrażalne w społecznym habitusie. „Radykalność”, jako cecha skądinąd już dość mocno wyczerpana przez sztukę opartą na szoku, odzyskuje tu swoją gęstość i mięsistość, staje się wielowymiarowa. Cały artykuł można przeczytać tu:
http://www.dwutygodnik.com/artykul/2639-mozliwosc-doswiadczania.html

Picture
Robić sztukę po swojemu.


ikliwa obserwacja i eksperymentowanie. Ironiczne spojrzenie rzecznika kulturowych obrzeży, bezlitosne obnażanie schematyczności – nie każdemu artyście dane jest błyskotliwe i refleksyjne jednocześnie percypowanie świata w jego najważniejszych zjawiskach i przemianach, które właśnie się dokonują lub dokonać muszą. Choć przeciętny młody odbiorca, wychowany na poetyce MTV czy YouTube może nie być przygotowany na spotkanie z awangardowymi działaniami Józefa Robakowskiego, to jednak trzeba przypomnieć, że właśnie owe działania stały u początków współczesnej kultury i estetyki, że to one uformowały standardy ewolucji sztuki wideo. Cały artykuł można przeczytać tu:
http://www.dwutygodnik.com/artykul/3875-robic-sztuke-po-swojemu.html

Picture
Czy sztuka to bakteria?

Hybrydyzacja rozmaitych możliwości biotechnologicznych święci triumfy na międzynarodowych festiwalach. Doskonałym tego przykładałem może być główna nagroda na berlińskim Transmediale. Cały artykuł można przeczytać tu: 
http://www.dwutygodnik.com/artykul/1887-czy-sztuka-to-bakteria.html



Picture
Piotr Zawojski: "Digitalne dotknięcia. Teoria w praktyce/praktyka w teorii."

„Digitalne dotknięcia” to zbiór tekstów poświęconych aktywnościom twórczym, wykorzystującym technologie digitalne w kontekście coraz szybciej się rozwijającej trzeciej kultury.
Książka pod redakcją Piotra Zawojskiego stanowi próbę stworzenia interdyscyplinarnej platformy wymiany myśli naukowców, praktyków i humanistów. Kult łączenia praktyki z teorią, czy nauki ze sztuką, charakterystyczny dla postulowanej przez Johna Brockmana trzeciej kultury, staje się tutaj punktem wyjścia i inspiracją.Trzecia kultura wyłoniła się z tezy C.P. Snowa o opozycji kultury naukowców i  humanistycznie zorientownych intelektualistów. Jest próbą przezwyciężenia konfliktowej relacji humanistycznego świata sztuki i świata nauki oraz techniki, koncepcją wspólnotowej wymiany myśli, praktyk i eksperymentów. Cały artykuł można przeczytać tu: 
http://www.dwutygodnik.com/artykul/1965-digitalne-dotkniecia-teoria-w-praktycepraktyka-w-teorii.html

Picture
Tadeusz Rolke, „Tu byliśmy”. Centrum Historii Miejskiej Europy Środkowo-Wschodniej, Lwów, 26 marca – 26 kwietnia 2010


Rymanów, Bełz, Uman, Działoszyce, Kock, Kozienice czy Przysucha. Żydowski sztetl to nieistniejąca przeszłość. Odłamki tej przeszłości dokumentuje na swoich zdjęciach Tadeusz Rolke. O całej wystawie można przeczytać tu:http://www.dwutygodnik.com/artykul/1049-o-wystawie-tadeusza-rolkego-we-lwowie.html



Picture
Jeśli spotkasz swojego spobowtóra, zabij go.


„Wszystko zaczęło się pewnego sierpniowego popołudnia 1962 roku. Blade lustra powtarzały rośliny stojące w salonie – a może był to hol pewnego hotelu? W każdym razie właśnie wtedy, wspólnie, bo jest nas dwóch i jesteśmy tym samym, zaczęliśmy szkicować tę historię…” – zdublowany przez reżysera Johana Grimonpreza (w wykonaniu lektora Marka Perriego) głos Borgesa buduje nastrój tajemniczości. Rozpoczyna się nietypowy jak na kino mainstreamowe quasi-kryminał. Bohaterem z początku wydaje się być sam mistrz suspensu, Alfred Hitchcock. Jednak to tylko zręczny blef. Autor „Człowieka, który wiedział za dużo”, ten autentyczny, czy może jego sobowtór, jest jedynie punktem wyjścia, wytrychem, który uruchamia kolejne, zdwojone ze swej natury wątki. Cały artykuł można przeczytać tu:
http://www.dwutygodnik.com/artykul/1103-jesli-spotkasz-swojego-sobowtora-zabij-go.html

2009         Histoire(s) du cinema Godarda [w:] „Kwartalnik Filmowy” nr 67-68, Warszawa 

2008         Pięć nieczystych zagrań jako pięć powtórzeń przebranych.                    
                Laboratorium działań twórczych
 Larsa von Triera [w:] „Sztuka i  filozofia”, Warszawa
               
2008        Powtórzenie jako fuzja komentarzy. Kilka uwag o fenomenie kina indyjskiego 
               [w:]„Kwartalnik Filmowy” nr 62-63,  Warszawa                    

2007         Filozofowanie przedmiotem, czyli Szczerbowskiego analiza sztuki za pomocą
               sztuki
, [w:] Nowe zjawiska w sztuce polskiej po 2000r,
               Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Warszawa 

2007        Szczerbowskiego obraz zwielokrotniony, [w:] Księga Estetyki w Polsce,
              Universitas, Kraków 

2006        Greenaway á la Greenaway – czyli Brytyjczyka twórcze uniwersum w pigułce
              
  [w:] „Konteksty”, nr 2/ 2006, Warszawa

2006        Picturestory. Filmowe opowieści Szczerbowskiego [w:] 
                http://www.republika.pl/robert_szczerbowski/picturestory.htm

2005        Czas surferów [w:] „Kamera. Film & TV”, nr 1/2005               

2005        Diabeł [w:] „Kamera. Film & TV”, nr 1/2005

2004        Telewizja na życzenie [w:] „Kamera. Film & TV”, nr 3/2004
Powered by Create your own unique website with customizable templates.